Prześladowanie chrześcijan, takie jak w czasach krajów komunistycznych i w niektórych krajach arabskich, może nam się wydawać odległą sytuacją o niewielkim znaczeniu dla naszego codziennego życia. Być może dlatego poniższy fragment z I Listu Piotra nie znaczy dla nas zbyt wiele.
(12) Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, (13) ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili. (14) Błogosławieni jesteście, jeśli was znieważają dla imienia Chrystusowego, gdyż Duch chwały, Duch Boży, spoczywa na was. (15) A niech nikt z was nie cierpi jako zabójca albo złodziej, albo złoczyńca, albo jako człowiek, który się wtrąca do cudzych spraw. (16) Wszakże jeśli cierpi jako chrześcijanin, niech tego nie uważa za hańbę, niech raczej tym imieniem wielbi Boga.
I List Piotra 4,12-16 (BW)
Piotr mówi o kilku rzeczach, jeśli chodzi o „palący ogień”.
Po pierwsze, już teraz doświadczamy tego „palącego ognia”. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że to ma miejsce, jednak ze strony rządu i społeczeństwa pochodzi nacisk, abyśmy stłumili nasze „fanatyczne (biblijne) stanowiska”. W Anglii pewien chrześcijański psychiatra/seksuolog został pozwany i skazany, ponieważ nie chciał pewnej homoseksualnej parze udzielić porady dotyczącej zwiększenia doznań w ich związku. W Holandii pewna pielęgniarka straciła pracę, ponieważ nie chciała pomóc w dokonaniu aborcji. Pewien urzędnik państwowy wpadł w kłopoty, kiedy odmówił przeprowadzenia ceremonii ślubu pary homoseksualnej. Nie tak dawno pewna holenderska grupa polityczna została zmuszona do zmiany swojej strategii, ponieważ była ona oparta na prawdzie biblijnej.
Ten palący ogień codziennie zbliża się do kogokolwiek, kto chce przynosić Boże owoce.
Piotr dodaje, że nie powinniśmy być tym zdziwieni. Sytuacja ta nie jest nadzwyczajna. Jest częścią „pójścia za Chrystusem”. Kiedykolwiek za Nim idziemy i cierpimy, uczestniczymy w Jego cierpieniach. I możemy się w tym radować, mówi Piotr, bo kiedy On powróci na ziemię i okaże swoją chwałę, będziemy się radować i weselić (werset 13).
Jeśli trudno jest nam pomodlić się na głos przed posiłkiem, gdy dookoła nas są ludzie, którzy mogą to usłyszeć, to w jaki sposób wyobrażamy sobie, że będziemy mogli dokonywać prawidłowych wyborów, kiedy przyjdzie do rzeczy, które naprawdę mogą nas zranić? Potrenujmy jak to jest usłyszeć znieważenia, gdy ludzie dowiedzą się, zobaczą i zdadzą sobie sprawę z tego, że jesteśmy chrześcijanami. Ich pogarda jest zapewnieniem, jak Piotr mówi w wersecie 14, że Duch Chwały, Duch Boży, spoczywa na nas. Czego więcej pragnąć?
Bycie znieważonym z powodu modlitwy przed posiłkiem jest jedynie początkiem. Może w niedalekiej przyszłości będziesz musiał zmierzyć się z konsekwencjami wyznawania swojej wiary i z tego powodu stracić pracę albo nawet wolność. Żadna z tych sytuacji nie jest niezwykła (werset 12).
Na koniec, w wersetach 15 i 16, Piotr ostrzega nas, że nie powinniśmy cierpieć jak grzesznicy – z powodu swoich błędów albo dlatego, że znieważyliśmy Imię Pana. Powodem naszego cierpienia powinien być sam fakt bycia chrześcijaninem – wtedy nie będziemy musieli się wstydzić. Możemy dumnie nosić swoje imię, na chwałę naszego Boga.